środa, 23 marca 2016

Opowiadanko #3

Czasami myślę o Tobie.
Nie byłaś szczególnie piękna. Przeciętna, powiedziałbym. Niewysoka szatynka z brązowymi oczami. Ale kiedy się uśmiechałaś, byłaś najpiękniejsza na świecie. A przynajmniej dla mnie.
Nie miałaś łatwego życia. Krótko po odzyskaniu wolności przez Twój kraj, uciekłyście z matką i twoją małą siostrą do Anglii. Uciekłyście przed beznadziejną sytuacją materialną i ojcem-alkoholikiem. Pamiętam, kiedy mi to opowiadałaś. Jak cię bił, począwszy od chwili, kiedy skończyłaś sześć lat. O tym, jak często wracał z pracy późno, a potem brał butelkę i nic nie robił, tylko pił i krzyczał na Was.
Ale ty się nie załamałaś. Tutejszy język z początku był dla ciebie trudny, ale ty byłaś zdeterminowana i po szkole zawsze spędzałaś ponad godzinę dziennie na nauce angielskiego. Udało ci się, nauczyłaś się języka. Ponadto, opiekowałaś się swoim młodszym rodzeństwem. Starałaś się nie myśleć o problemach, tylko działaś w taki sposób, by zniknęły.
Kiedy się poznaliśmy… nigdy nie miałem przyjaciela. Do czasu kiedy poznałem Ciebie. Przez zupełny przypadek, na zawodach tenisowych. Ale teraz myślę, że to nie był przypadek – to musiało być zrządzenie losu.
Nauczyłem cię grać w tenisa. Nie było to dla Ciebie łatwe, ale ty się nie poddałaś.  W ostateczności mnie nie ograłaś, ale byłaś lepsza od wielu swoich rówieśników. Ja od Ciebie też się czegoś nauczyłem. Czytać. Ty uwielbiałaś czytać książki. Zwłaszcza kryminały. Rozwiązywać zagadkę pomiędzy stronami, dochodzić do sedna sprawy. Często przychodziłaś na nasze spotkania z książką. Czytałaś mi. Z początku były po angielsku, ale potem, kiedy sytuacja się nieco poprawiła, ściągałaś sobie książki z twojego kraju. Babcia ci je wysyłała, pamiętam, kiedy mi to powiedziałaś.
Twój język przypominał mi… szepty wiatru. Czasami mam kontakt z nim – ale w ustach innych ludzi nie brzmi tak pięknie, jak w twoich. A przynajmniej tak mi się wydaje – sądzę, że gdybyśmy się dziś spotkali, powiedziałabyś, że to dlatego, że byłem Tobą zauroczony. Nie, ja nie byłem zauroczony – ja byłem zakochany.
Zrozumiałem to dopiero w dniu, kiedy odeszłaś. To nie powinno mieć miejsca. Nie wiedziałem i do dziś nie wiem, skąd ten zabójca wiedział o Twoim istnieniu. Przez jakiś czas nawet sądziłem, że znał on Twojego ojca. A Twój ojciec nie znosił Cię za to, że mu się stawiałaś, kiedy on znęcał się nad Tobą i Twoją matką.
Ale czy to wystarczało, żeby ojciec chciał zabić własną córkę? Miałem okazję pracować przy zabójstwach, których ludzie dopuszczali się za najmniejsze błahostki.
Kiedy odeszłaś… niemal porzuciłem zawód detektywa. Ale później stwierdziłem, że ty byś mi na to nie pozwoliła. Uważałaś, że za wszelką cenę nie wolno się poddawać.
Długo sądziłem, że gdyby Bóg był z nami, to nie pozwoliłby, żebyś straciła życie tak wcześnie. Zacząłem myśleć, że On nas porzucił.
Potem, przez Watariego, skontaktowała się ze mną Twoja matka. Powiedziała mi,  że Ty nie umarłaś, że nadal jesteś z nami.  Od tamtej pory zawsze, gdziekolwiek jestem, znajduję ślady Twojej obecności. Czasami czuję się tak, jakbym widział ciebie, czytającą książkę na fotelu, zamyśloną, pełną skupienia. Wtedy sobie myślę, że gdyby było inaczej, to teraz byś była tutaj ze mną. Zamiast rozwiązywać zagadkę na kartach książki, rozwiązywałabyś takie w prawdziwym życiu. Razem rozwiązywalibyśmy zagadkę naszego życia.
Ale losu nie da się odmienić. Fizycznie, Ciebie tu nie ma. Czasami o myślę o Tobie.
Wtedy nachodzi mnie myśl, że i teraz, kiedy zostałem bez Twoich pocałunków, będę potrzebował szwów.

* * * 

Na górze zaprezentowałam Wam pewne pseudodzieło napisane na Kreatywne Spojrzenie. Jest to fanfiction, na które pomysł narodził się, kiedy będąc chora nadrabiałam zaległości w anime Death Note. Wtedy sobie przypomniałam, że kiedyś, w odmętach internetu (niestety nie mam linku...) znalazłam pewną teorię spiskową, której autor twierdził, że L miał kiedyś tam w odległej przeszłości jakąś ukochaną, której coś musiało się stać i dlatego teraz jest tak zaangażowany w swoją pracę. Postanowiłam, jak widać powyżej, zinterpretować to na swój sposób i napisać swego rodzaju list L'a do zmarłej ukochanej (którą teoretycznie jest Polką).
Błagam zatwardziałych fanów anime i mangi, litości! Nie jestem ekspertem od Death Note, proszę o wyrozumiałość i sensownie napisane komentarze, bez hejtu... 
Jak wspominałam, to praca na internetowe wyzwanie literackie, a hasła na ten miesiąc to: butelka, 6 (w sensie cyfra sześć) oraz cytat z piosenki Stiches Shawna Mendesa: "And now that I'm without your kisses / I'll be needing stitches" [tłumaczenie: I teraz, kiedy zostałem bez twoich pocałunków / Będę potrzebował szwów].

No ja błagam - ten uśmiech jest po prostu zbyt śliczny!!! [źródło]  


Do zobaczenia następnym razem:)

horsefan

3 komentarze:

  1. Ooo ♥ Urocze to opowiadanko (a może raczej monolog?). Historia tajemniczej Polki dosyć tragiczna, no i jeszcze uczucia L po jej śmierci... smutne. Naprawdę smutne.
    Oczywiście polski akcencik jest jak zwykle:D
    Pozdrawiam,
    P.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny blog. Zapraszam do mnie:
    Psychologia?

    A tak na serio, pamiętam, że kiedyś oglądałem owo anime. L to był ten detektyw, który ścigał Kirę? Wgl z tego co pamiętam to chyba w którymś momencie zmienił się detektyw. Albo i nie? xD Sam nw. To było jeszcze w 1 gimnazjum, więc wybacz, że nic nie pamiętam prawie :D Ale co tam xD Poniekąd mój nick się bierze z postaci właściciela Notatnika.

    Co do samej treści. To wygląda jakby kartka z pamiętnika. Zwierzenie, którego nikt poza autorem lepiej żeby nie przeczytał. I ten cytat na końcu. W mojej głowie jest jak na siłę wrzucone dopowiedzenie. Czemu tak sądzę? "I teraz, gdy zostałem bez twoich pocałunków[...]". To co przedstawiłaś było moim zdaniem raczej przyjaźnią(wszak przyjaźń to miłość, ale bez skrzydeł), a ten cytat tak jakby kazał myśleć o historii z innej perspektywy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, zmienił się detektyw, potem był jakiś kolejny genialny typ z sierocińca, który konkurował z lasencją ;]

      Usuń

Szóstka Wron.