sobota, 19 marca 2016

Recenzja książki - "Nowicjuszka"

Witajcie, cześć i czołem, jestem sobie wesoły Romek horsefan i dziś zamierzam się z Wami podzielić kolejną opinią na temat którejś już z kolei książki.

Dziś wracamy do świata Kyralii stworzonego przez Australijkę Trudi Canavan, by kontynuować przygody tytułowej Nowicjuszki w drugim tomie trylogii.
Historia się zaczyna wraz z dniem rozpoczęcia przez Soneę edukacji na Uniwersytecie, który ma przygotować ją do objęcia w przyszłości funkcji maga. Choć dziewczynie udało się wyrwać ze slumsów, jej życie nadal odbiega od ideału. Zaczynają ją dręczyć rówieśnicy, synowie i córki najpotężniejszych rodów w królestwie.
I tutaj pojawia się pytanie: czy dziewczynie z nizin społecznych uda się dowieść, że jest warta tyle, co pozostali nowicjusze?

Muszę przyznać, że ta książka naprawdę trzymała mnie w napięciu. Nie jest to tylko i wyłącznie zasługa wartkiej akcji, ale przede wszystkim pewnego wątku, który sprawił, że nabrałam dużego podziwu dla autorki.
Czy kiedykolwiek w waszej karierze szkolnej/zawodowej pojawiła się na Waszej drodze osoba, która za wszelką cenę chciała Was wyeliminować? Zakładam, że większość z Was ma/miała takiego kogoś, z resztą żyjemy w czasach, kiedy znęcanie się nad innymi jest powszechne, zwłaszcza wśród nieco młodszych ludzi.
Czytając niektóre fragmenty opisujące sytuacje, przez które Sonea musi przejść, bardzo przypominają mi czasy, kiedy sama byłam dręczona w szkole. Postać Regina - głównego prześladowcy naszej bohaterki - bardzo przypomina mi pewnego chłopaka ze szkoły, którego pozwolę go sobie określić jako P. Otóż, P. raz zrobił mi ze swoimi kolegami bardzo podobną rzecz, co Regin Sonei i rzucał we mnie na szkolnym korytarzu (przy ludziach, żeby wszyscy słyszeli, rzecz jasna) niemal identycznymi tekstami. Ogółem, P. miał mnóstwo kompleksów; wyżywał się na mnie, żeby poczuć się lepiej i zaimponować kolegom.
Naprawdę, jeśli ktoś z Was kiedykolwiek twierdził, że książki z gatunku fantasy nie niosą ze sobą żadnego przekazu, to był/jest w ogromnym błędzie*.
Nowicjuszka - oprócz rozrywki - była dla mnie również swego rodzaju terapią, pozwoliła mi jeszcze raz przemyśleć tamtą sytuację i zmotywowała do pracy - zarówno nad sobą, jak i do nauki.
Inne wątki także mają wiele do pokazania. Kiedy jeden z głównych bohaterów rozpoczął swoją wędrówkę po Ziemiach Sprzymierzonych, to od razu dostałam ataku radości. Wiecie; archeologia, tajemne artefakty i jakieś sekrety sprzed wieków - moje klimaty:) Do tego dorzućmy jeszcze misje dyplomatyczne. (Ponieważ... moim skromnym marzeniem jest... zostanie dyplomatą. Wiem, dziwne, zwłaszcza jak na osobę w moim wieku, ale nic na to nie poradzę:P)

I... teraz moja Wena Krytyka Literackiego (w skrócie: WKL) jakby wyparowała. No, bo co Wam więcej pisać? Żeby jeszcze przez przypadek palnąć jakiś spoiler? Moim postanowieniem jest, żeby spoilerować najmniej jak to tylko możliwe, więc zdecydowanie nic Wam nie zdradzę.

Może jakieś dobre podsumowanie...?
 Być może nie jest to idealny kawałek literatury - wszystko ma swoje wady i zalety - więc nie każdy musi do to pokochać tak samo jak ja. Uważam jednak, że książka jest naprawdę godna polecenia, więc tych, co jej jeszcze nie tknęli - jak ja do niedawna - zachęcam do lektury.


*Gatunek wywodzi się z dawnych mitów, baśni, legend, ludowych podań etc., a te zawsze zawierały w sobie jakiś morał.

* * *

Tytuł oryginału: The  Novice. Black Magician Trilogy: Book Two
Autor: Trudi Canavan
Rok wydania (Australia): 2004
Rok wydania (Polska): 2008 
Cykl: Trylogia Czarnego Maga
Tom: 2
Gatunek: fantasy, przygodowa

* * * 

Żegnam się z Wami na teraz i do następnego razu! 

horsefan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szóstka Wron.