piątek, 27 czerwca 2014

Recenzja książki - "Mechaniczny Anioł"



Autor: Cassandra Clare (tak naprawdę Judith A.Rumelt)
Gatunek powieści: fantasy
Seria: tom 1 trylogii „Diabelskie Maszyny” (ang. The Infernal DevicesPiekielne Urządzenia/ Maszyny)
Czas akcji: XIX w. – 1878 rok
Tytuł oryginału: The Clockwork Angel. The Infernal Devices –Book One
Główni bohaterowie: Theresa ‘Tessa’ Gray, William ‘Will’ Herondale, James ‘Jem’ Carstairs, Jessamine ‘Jess’ Lovelace
Bohaterowie drugoplanowi i trzecioplanowi: Charlotte i Henry Branwell, Sophie, Thomas, Agatha, Nathaniel  ‘Nate’ Gray

Opis świata w książce

Świat pokazany w trylogii „Diabelskie Maszyny” może niektórzy z Was znają z bestsellerowej serii „Dary Anioła”. Tym razem cofamy się w czasie, aż do XIX wieku. Zmienia się również miejsce akcji – tym razem jest to piękny, acz przeludniony i zaniedbany Londyn.
Ci, którym jeszcze nie przypadł zaszczyt czytania Darów, opowiem krótko, starając się jak najmniej spoilerować co do świata książki, ale wątpię, czy mi się to uda.
Otóż, w tym świecie, który na pozór jest naszym, istnieją magiczne stworzenia, takie jak wilkołaki, wampiry, czarownicy, wróżki, gobliny, syreny itp. To tzw. Podziemny Świat, czyli istoty, które mają jakiś związek z demoniczną magią. Choćby wampiry i wilkołaki – to byli ludzie zarażeni demonicznymi chorobami. Były i same demony, które wraz ze zbuntowanymi Podziemnymi siały spustoszenie w świecie Przyziemnych, czyli zwykłych ludzi. Gdyby nie tajemniczy pół ludzie - pół anioły – Nocni Łowcy (wg. oryginału Shadowhunters – Łowcy Cieni) – świat ludzi zostałby starty na proch. Łowcy w każdym kraju mają min. jeden Instytut, czyli coś w rodzaju przystani, w której mogą się zatrzymywać na jakiś czas, a także się naradzać. Gdyby zdecydowali się na pracę w Przyziemnym Świecie, dorośli z takich rodzin należeli najczęściej do Rady, którą w Europie nazywano Enklawą, zaś w Ameryce Konklawe. Podlegały one największej Radzie – Clave – która swoją siedzibę miała w Idrisie, kraju Nocnych Łowców. Autorka umieszcza go pomiędzy naszą Francją a Niemcami. 

A zwykli ludzie (z wyjątkiem okultystów) nie mają – oczywiście – o tym wszystkim pojęcia. 



Opis fabuły

Główną bohaterką powieści jest 16-letnia Amerykanka z Nowego Jorku – Tessa Gray. Jest sierotą, wychowywała ją i jej brata ukochana ciotka. Po śmierci opiekunki, dziewczyna dostaje zaproszenie od brata Nate’a do Londynu – miasta, gdzie obecnie jej brat pracuje. Na miejscu spotyka ją jednak niemiła niespodzianka i zostaje porwana przez dwie wiedźmy. W miejscu, gdzie owe wiedźmy-siostry ją trzymają, okazuje się, że Tessa ma wielki dar – może przybierać cudzą postać. Jest torturowana i szantażowana, że jeśli nie będzie współpracować z czarownicami, zginie jej ukochany brat. Z opresji  ratuje ją Nocny Łowca William Herondale i tak zaczyna się przygoda Tessy ze światem magii…



 
Moja ocena powieści

Uwaga! Poniższa recenzja może zawierać poważne spoilery dotyczące fabuły zarówno jak i w serii „Dary Anioła”, jak i trylogii „Diabelskie Maszyny” (ich autorką jest Cassandra Clare, nie ja!). Czytasz na własną odpowiedzialność. 

W świecie Nocnych Łowców zakochałam się już od Miasta Kości – 1 tomu Darów. Do tego stopnia „utopiłam się” w tym świecie, że aż zaczęłam pisać fanfiction i postanowiłam sięgnąć po tę książkę, by nieźle się zabawić i przy okazji zdobyć jeszcze więcej informacji o Łowcach. 



W ocenianiu powieści zawsze mam takie kryteria:


  •     Świat przedstawiony w powieści (tylko science-fiction i fantasy),
  •    Opisy,
  •    Fabuła, bohaterowie itp. 

Świat oceniam tak samo jak w Darach: 9,5/10. Opisy nadal barwne, pozwalające wyobrazić sobie wszystko dokładnie jak autorka sobie to wymarzyła. Akcja nadal wartka (chyba nawet za bardzo). Jednak coś mi się nie podobało w niektórych bohaterach, zwłaszcza w Willu, który wydaje się być – z charakteru – idealną kopią Jace’a, tylko jeszcze bardziej chamską i wkurzającą. Cóż, to właśnie on pełni rolę tego „ciacha” w Mechanicznym Aniele. ‘Ale, cóż poradzić? Obaj panowie są ze sobą daleko spokrewnieni.’ – powiedziałby ktoś.  Mimo tego, i tak nie sądzę, by był to pretekst, by uczynić tak Williama podobnym do Jace’a, nawet w życiorysie (!). To takie… nienaturalne.

Drugą postacią, którą chciałabym „pomaltretować” jest Jessamine Lovelace. Jej rodzice opuścili Clave, by żyć jak Przyziemni. Tak się złożyło, że zginęli w ataku demonów i Jess trafiła na wychowanie do państwa Branwellów,  prowadzących londyński Instytut. Nigdy nie chciała być Łowczynią, uczyć się demonicznych języków i walczyć ze złem. Najchętniej uczyłaby się francuskiego, chodziła w najdroższych sukniach, urządzałaby i chodziłaby na bale, wyszłaby za bogatego, przystojnego męża i miała z nim gromadkę małych brzdąców. Z jednej strony jej zachowanie wydało mi się komiczne, lecz z drugiej strony bardzo przypomina mi kogoś z Darów – Isabelle Lightwood. Podobnie, jak w przypadku Jace’a i Willa, obie panny są zupełnie inne z wyglądu. Ale za to mają podobny charakter i gusta. Sami zobaczcie:


  1. Obie są posiadaczkami broni, która wśród Nocnych Łowców nie jest zbyt popularna (Izzy – bicz, Jess – parasolka z elektrum),
  2.  Marzą o idealnej rodzinie, 
  3.  Mają branie wśród facetów,
  4. Ubierają się w bardzo drogie ciuchy,
  5. Mają nietypowy, w pewnym sensie prowokacyjny styl bycia...

Gdybym jeszcze trochę pomyślała, zapewne okazałoby się, że podobieństw między nimi jest znacznie więcej. 

Nie mam także szczególnych uczuć do Tessy. Niby jest ciekawą osobą. Podoba mi się fakt, iż dużo czyta i ma rozbudowany światopogląd. Ma pasje, kocha i nienawidzi… ‘Ale zaraz… trochę za dużo w niej Clary.’ – pomyślałam, kończąc lekturę. Właśnie. Tak samo jak z Jessamine i Izzy, tak jest z Clarissą i Theresą. 
  1. Obie mają jakąś szczególną pasję (Clary - rysowanie, Tessa - książki), 
  2. W przypadku obu dziewczyn czarny charakter chciał je mieć wyłącznie dla siebie, 
  3. Są zakochane w głównym "ciachu" w powieści, 
  4. Są bardzo przywiązane do swoich opiekunów (Clary - Luke, Tessa - ciotka Harriet),
  5. Starsi bracia obu dziewczyn to "ci źli", 
  6. Obie nie znały jakiejś prawdy związanej z ich rodziną. 

Jak na razie, tyle zdołałam podobieństw wynaleźć. Szczerze mówiąc, kiedy czytałam Miasto Kości, Clary wydała mi się postacią schematyczną dla tego gatunku literatury, jednak im bardziej czytałam o niej, stwierdziłam, iż taka schematyczna to ona nie jest. Przede wszystkim – ma pasje i olej w głowie, co na pewno nie pasuje do większości dziewczyn z mang z gatunku shojo. Kłopot polega na tym, że o ile Clary jest w miarę fajną postacią, Tessa mi się takową nie całkiem wydała. Ona po prostu wydała mi się taka… nie wiem, jak to ująć, ale chyba wiecie, co mam na myśli. Sztywna? Czasem się zastanawiam, jakby to było, gdyby Cassandra Clare stworzyła Nocną Łowczynię, która byłaby chłopczycą. Ja osobiście stworzyłam takową postać, może nie jest ona chłopczycą do takiego mocnego stopnia, ale na pewno nie jest bardzo dziewczęca. Może kiedyś Cassandra się na coś takiego skusi… 

Pozytywnie oceniam natomiast państwo Branwellów. Henry po prostu mnie rozbroił swoim komizmem i pomysłowością, bardzo oryginalna i udana postać. Podobnie jest z jego żoną, Charlotte – jest bardzo inteligentna i konsekwentna. Oczywiście, nie jest idealna, ale to jedna z postaci, która naprawdę zrobiła na mnie wrażenie. I – na szczęście – nie jest tak podobna do Maryse Lightwood. 


Kolejną postacią, która mi przypadła do gustu jest James Carstairs. On ma niby zajmować miejsce Aleca w tej opowieści (i może Simona), trochę tak jest, bo dba o Willa i kocha go jak rodzonego brata. (Gdyby nie on, Will zapiłby się na śmierć jak Haymitch z Igrzysk Śmierci.) Otacza go aura tajemniczości, ale nie taka, jak Williama, czyli: ‘Ej, lala, paczaj na mnie bo jestem po prostu cudowny, sexy i no wiesz.’, tylko nieco inna. Bardziej smutna i przygnębiająca. Fakt, że Jem to pół Chińczyk, co we mnie – fance kultur Dalekiego Wschodu – wzbudziło moją sympatię do tej postaci. Szczerze mówiąc, to im bardziej czytałam tę opowieść, coraz bardziej robiło mi się go żal…

Podsumowując, Mechaniczny Anioł nie jest tak dobrą książką, jak inne autorstwa Cassandry Clare. To, co przedstawiłam powyżej, jest wyłącznie moją opinią, możecie się z nią zgadzać lub nie. Mimo wszystko, polecam Wam tę powieść, byście sami mogli ocenić, czy jest dobra, czy też nie. (Ponadto, należy się chociaż cieszyć, że Cassandra Clare nie spadła do poziomu Ricka Riordana, kiedy ten pisał Dom Hadesa.)

Pozdrawiam i życzę fajnych wakacji:)

horsefan

Żeby było jasne - Zdjęcia należą do swoich prawidłowych właścicieli, nie do mnie!

· 

Szóstka Wron.