Autor: Cassandra
Clare (tak naprawdę Judith A.Rumelt)
Gatunek powieści: fantasy
Seria: tom 1
trylogii „Diabelskie Maszyny” (ang. The Infernal Devices – Piekielne Urządzenia/ Maszyny)
Czas akcji:
XIX w. – 1878 rok
Tytuł oryginału: The Clockwork Angel. The Infernal
Devices –Book One
Główni bohaterowie: Theresa ‘Tessa’ Gray, William ‘Will’ Herondale, James ‘Jem’ Carstairs,
Jessamine ‘Jess’ Lovelace
Bohaterowie drugoplanowi i trzecioplanowi: Charlotte i Henry Branwell, Sophie, Thomas,
Agatha, Nathaniel ‘Nate’ Gray
Opis świata w
książce
Świat pokazany w
trylogii „Diabelskie Maszyny” może niektórzy z Was znają z bestsellerowej serii
„Dary Anioła”. Tym razem cofamy się w czasie, aż do XIX wieku. Zmienia się
również miejsce akcji – tym razem jest to piękny, acz przeludniony i zaniedbany
Londyn.
Ci, którym jeszcze nie
przypadł zaszczyt czytania Darów,
opowiem krótko, starając się jak najmniej spoilerować co do świata książki, ale
wątpię, czy mi się to uda.
Otóż, w tym świecie,
który na pozór jest naszym, istnieją magiczne stworzenia, takie jak wilkołaki,
wampiry, czarownicy, wróżki, gobliny, syreny itp. To tzw. Podziemny Świat,
czyli istoty, które mają jakiś związek z demoniczną magią. Choćby wampiry i
wilkołaki – to byli ludzie zarażeni demonicznymi chorobami. Były i same demony,
które wraz ze zbuntowanymi Podziemnymi siały spustoszenie w świecie
Przyziemnych, czyli zwykłych ludzi. Gdyby nie tajemniczy pół ludzie - pół
anioły – Nocni Łowcy (wg. oryginału Shadowhunters
– Łowcy Cieni) – świat ludzi zostałby starty na proch. Łowcy w każdym kraju
mają min. jeden Instytut, czyli coś w rodzaju przystani, w której mogą się
zatrzymywać na jakiś czas, a także się naradzać. Gdyby zdecydowali się na pracę
w Przyziemnym Świecie, dorośli z takich rodzin należeli najczęściej do Rady,
którą w Europie nazywano Enklawą, zaś w Ameryce Konklawe. Podlegały one
największej Radzie – Clave – która swoją siedzibę miała w Idrisie, kraju
Nocnych Łowców. Autorka umieszcza go pomiędzy naszą Francją a Niemcami.
A zwykli ludzie (z
wyjątkiem okultystów) nie mają – oczywiście – o tym wszystkim pojęcia.
Opis fabuły
Główną bohaterką
powieści jest 16-letnia Amerykanka z Nowego Jorku – Tessa Gray. Jest sierotą,
wychowywała ją i jej brata ukochana ciotka. Po śmierci opiekunki, dziewczyna
dostaje zaproszenie od brata Nate’a do Londynu – miasta, gdzie obecnie jej brat
pracuje. Na miejscu spotyka ją jednak niemiła niespodzianka i zostaje porwana
przez dwie wiedźmy. W miejscu, gdzie owe wiedźmy-siostry ją trzymają, okazuje
się, że Tessa ma wielki dar – może przybierać cudzą postać. Jest torturowana i
szantażowana, że jeśli nie będzie współpracować z czarownicami, zginie jej
ukochany brat. Z opresji ratuje ją Nocny
Łowca William Herondale i tak zaczyna się przygoda Tessy ze światem magii…
Moja ocena
powieści
Uwaga! Poniższa recenzja może zawierać poważne spoilery
dotyczące fabuły zarówno jak i w serii „Dary Anioła”, jak i trylogii
„Diabelskie Maszyny” (ich autorką jest Cassandra Clare, nie ja!). Czytasz na
własną odpowiedzialność.
W świecie Nocnych Łowców zakochałam się już od Miasta Kości – 1 tomu Darów. Do tego stopnia „utopiłam się” w
tym świecie, że aż zaczęłam pisać fanfiction i postanowiłam sięgnąć po tę
książkę, by nieźle się zabawić i przy okazji zdobyć jeszcze więcej informacji o
Łowcach.
W ocenianiu powieści zawsze mam takie kryteria:
- Świat przedstawiony w powieści (tylko science-fiction i fantasy),
- Opisy,
- Fabuła, bohaterowie itp.
Świat oceniam tak samo jak w Darach: 9,5/10. Opisy nadal barwne, pozwalające wyobrazić sobie
wszystko dokładnie jak autorka sobie to wymarzyła. Akcja nadal wartka (chyba
nawet za bardzo). Jednak coś mi się nie podobało w niektórych bohaterach,
zwłaszcza w Willu, który wydaje się być – z charakteru – idealną kopią Jace’a,
tylko jeszcze bardziej chamską i wkurzającą. Cóż, to właśnie on pełni rolę tego
„ciacha” w Mechanicznym Aniele. ‘Ale,
cóż poradzić? Obaj panowie są ze sobą daleko spokrewnieni.’ – powiedziałby
ktoś. Mimo tego, i tak nie sądzę, by był
to pretekst, by uczynić tak Williama podobnym do Jace’a, nawet w życiorysie (!).
To takie… nienaturalne.
Drugą postacią, którą chciałabym „pomaltretować” jest
Jessamine Lovelace. Jej rodzice opuścili Clave, by żyć jak Przyziemni. Tak się
złożyło, że zginęli w ataku demonów i Jess trafiła na wychowanie do państwa
Branwellów, prowadzących londyński
Instytut. Nigdy nie chciała być Łowczynią, uczyć się demonicznych języków i
walczyć ze złem. Najchętniej uczyłaby się francuskiego, chodziła w najdroższych
sukniach, urządzałaby i chodziłaby na bale, wyszłaby za bogatego, przystojnego
męża i miała z nim gromadkę małych brzdąców. Z jednej strony jej zachowanie
wydało mi się komiczne, lecz z drugiej strony bardzo przypomina mi kogoś z Darów – Isabelle Lightwood. Podobnie,
jak w przypadku Jace’a i Willa, obie panny są zupełnie inne z wyglądu. Ale za
to mają podobny charakter i gusta. Sami zobaczcie:
- Obie są posiadaczkami broni, która wśród Nocnych Łowców nie jest zbyt popularna (Izzy – bicz, Jess – parasolka z elektrum),
- Marzą o idealnej rodzinie,
- Mają branie wśród facetów,
- Ubierają się w bardzo drogie ciuchy,
- Mają nietypowy, w pewnym sensie prowokacyjny styl bycia...
Gdybym jeszcze trochę pomyślała, zapewne okazałoby się, że
podobieństw między nimi jest znacznie więcej.
Nie mam także szczególnych uczuć do Tessy. Niby jest ciekawą
osobą. Podoba mi się fakt, iż dużo czyta i ma rozbudowany światopogląd. Ma
pasje, kocha i nienawidzi… ‘Ale zaraz… trochę za dużo w niej Clary.’ –
pomyślałam, kończąc lekturę. Właśnie. Tak samo jak z Jessamine i Izzy, tak jest
z Clarissą i Theresą.
- Obie mają jakąś szczególną pasję (Clary - rysowanie, Tessa - książki),
- W przypadku obu dziewczyn czarny charakter chciał je mieć wyłącznie dla siebie,
- Są zakochane w głównym "ciachu" w powieści,
- Są bardzo przywiązane do swoich opiekunów (Clary - Luke, Tessa - ciotka Harriet),
- Starsi bracia obu dziewczyn to "ci źli",
- Obie nie znały jakiejś prawdy związanej z ich rodziną.
Jak na razie, tyle zdołałam podobieństw wynaleźć. Szczerze
mówiąc, kiedy czytałam Miasto Kości,
Clary wydała mi się postacią schematyczną dla tego gatunku literatury, jednak
im bardziej czytałam o niej, stwierdziłam, iż taka schematyczna to ona nie
jest. Przede wszystkim – ma pasje i olej w głowie, co na pewno nie pasuje do
większości dziewczyn z mang z gatunku shojo. Kłopot polega na tym, że o ile
Clary jest w miarę fajną postacią, Tessa mi się takową nie całkiem wydała. Ona
po prostu wydała mi się taka… nie wiem, jak to ująć, ale chyba wiecie, co mam
na myśli. Sztywna? Czasem się zastanawiam, jakby to było, gdyby Cassandra Clare
stworzyła Nocną Łowczynię, która byłaby chłopczycą. Ja osobiście stworzyłam
takową postać, może nie jest ona chłopczycą do takiego mocnego stopnia, ale na
pewno nie jest bardzo dziewczęca. Może kiedyś Cassandra się na coś takiego
skusi…
Pozytywnie oceniam natomiast państwo Branwellów. Henry po
prostu mnie rozbroił swoim komizmem i pomysłowością, bardzo oryginalna i udana
postać. Podobnie jest z jego żoną, Charlotte – jest bardzo inteligentna i
konsekwentna. Oczywiście, nie jest idealna, ale to jedna z postaci, która
naprawdę zrobiła na mnie wrażenie. I – na szczęście – nie jest tak podobna do
Maryse Lightwood.
Kolejną postacią, która mi przypadła do gustu jest James
Carstairs. On ma niby zajmować miejsce Aleca w tej opowieści (i może Simona),
trochę tak jest, bo dba o Willa i kocha go jak rodzonego brata. (Gdyby nie on,
Will zapiłby się na śmierć jak Haymitch z Igrzysk
Śmierci.) Otacza go aura tajemniczości, ale nie taka, jak Williama, czyli: ‘Ej,
lala, paczaj na mnie bo jestem po prostu cudowny, sexy i no wiesz.’, tylko
nieco inna. Bardziej smutna i przygnębiająca. Fakt, że Jem to pół Chińczyk, co
we mnie – fance kultur Dalekiego Wschodu – wzbudziło moją sympatię do tej
postaci. Szczerze mówiąc, to im bardziej czytałam tę opowieść, coraz bardziej
robiło mi się go żal…
Podsumowując, Mechaniczny
Anioł nie jest tak dobrą książką, jak inne autorstwa Cassandry Clare. To, co
przedstawiłam powyżej, jest wyłącznie moją opinią, możecie się z nią zgadzać
lub nie. Mimo wszystko, polecam Wam tę powieść, byście sami mogli ocenić, czy
jest dobra, czy też nie. (Ponadto, należy się chociaż cieszyć, że Cassandra
Clare nie spadła do poziomu Ricka Riordana, kiedy ten pisał Dom Hadesa.)
Pozdrawiam i życzę fajnych wakacji:)
horsefan
Żeby było jasne - Zdjęcia należą do swoich prawidłowych właścicieli, nie do mnie!
·