piątek, 3 lipca 2015

Recenzja książki - "Ostatnia z Dzikich"


Tytuł: Ostatnia z Dzikich
Tytuł oryginału: Last of the Wilds. Age of Five: Book Two
Autor: Trudi Canavan
Trylogia: Era Pięciorga
Tom: 2
Rok wydania (Australia): 2006
Rok wydania w Polsce: 2009
Gatunek: fantasy, romans, przygodowe


Opis świata: tutaj

Opis fabuły

Choć Auraya była architektem zwycięstwa Białych, pierwsze spotkanie z wojną wypełniło jej sny koszmarami. Spaceruje w nich po polach krwi, a polegli wstają, by rzucić jej w twarz oskarżenie: Ty nas zabiłaś. Ty. Wydaje się, że Auraya nie zazna spokoju, dopóki nie odejdą te koszmary. Niestety, jedyny człowiek, któremu ufa i którego mogłaby prosić o pomoc, zniknął. Tkacz snów Leiard, wciąż usiłując jakoś uporządkować coraz wyraźniejsze wspomnienia dawno zmarłego Mirara, ucieka w góry w towarzystwie Emerahl, być może ostatniej z Dzikich. Choć sama nie jest tkaczem snów, Emerahl dysponuje wielką mocą i pomaga Leiardowi w zrozumieniu tej niezwykłej plątaniny pamięci. To, co odkryją, zmieni jego życie na zawsze. Daleko na południu, Pentadrianie liżą rany i próbują wybrać nowego przywódcę. Wydaje się, że pokój musi jeszcze zaczekać.

[opis z okładki]


Moja ocena

Zaczęłam czytać tę powieść, nie mając pojęcia, na co się wystawiam. I tak, jak w przypadku poprzedniej części, utopiłam się w niej, jak zapewne miałoby to miejsce w jeziorze Bajkał. 
W tej części poznajemy Reivan, młodą, nie posiadającą Talentów pentadriankę, która z ledwie Myślicielki stała się jednym ze Sług Bogów.
Kiedy czytałam jej wątek, w mojej głowie narodziło się jedno pytanie: "Kto tu właściwie jest czarnym charakterem?". Pentadrianie zostali ukazani - z punktu widzenia Reivan (choć nie ona jest narratorką) - trochę tak, jak ukazano cyrklian w pierwszej części, czyli w większości ludzi, którzy mniej lub bardziej oddają cześć swoim bogom i starają się żyć, każdy inaczej.
Jakby tak się zastanowić, to oba te wyznania są wobec siebie nastawione i święcie przekonane, że ci z drugiego końca kontynentu nie mają prawa do istnienia. Trochę jak... my. Często tworzą się u nas takie stereotypy, mniej lub bardziej zgodne z prawdą, czyż nie?
Oczywiście, nie zabrakło Aurai i Emerahl, dwóch głównych bohaterek z pierwszej części. Ich wątki tak się rozwinęły, że wracając pamięcią do początku opowieści o Ithanii, w życiu bym nie myślała, że tak będzie. Nie będę spoilerować, ale powiem tyle, że w moim odczuciu... było ostro. I podobało mi się, że postać naszej Kapłanki w Bieli miała charakter! Była gotowa poświęcić się dla swojej sprawy, jednak rezygnując z innej (wątek dramatyczny, rzecz to jasna) i zostaje, hm... (uwaga: SPOILER!) buntowniczką.
Co bardzo mnie urzekło, to styl pisania autorki, to jak fakty idą płynnie i rzadko mogłam się domyślać, co zaraz może nastąpić. Za to ma ona u mnie dużego plusa:)
W tej części brakowało mi również Tryssa, wynalazcy-Siyee z pierwszej części. Niby trochę schematyczny, a jednak miał w sobie "to coś". Wypchnęła go postać, która pojawiła się - o ile mnie pamięć nie myli - pod koniec poprzedniego tomu: Imi, księżniczka morskiego ludu Elai. I tak jak Tryss, w trakcie swojej wyprawy (czytaj: ucieczki), zachodzi w niej zmiana na lepsze, dojrzewa. Nie mówię, że jest z niej zła postać. Podobała mi się i mam nadzieję, że w trzeciej części także będę mogła o niej czytać:)
Jednego na pewno nie zapomnę związanego z tą książką - moich emocji, gdy czytałam ostatnie strony. Nie napiszę, co się stało, musicie przekonać się o tym sami, ale... to było dla mnie... bolesne;(

Dobrze, tak na zakończenie dodam niedługo może się pojawić kolejna część o Lwowie:)

Pozdrawiam

horsefan

środa, 1 lipca 2015

Horsefanowe plany na wakacje

Witam, jak niemal zawsze, po dłuższej przerwie!

Ostatnio oglądnęłam na kilka innych blogów i zauważyłam, że na nich autorzy opisują z wypiekami na twarzy (lub bez nich) swoje wakacyjne plany itp. itd...
Postanowiłam więc... opisać... napisać o tym... ach, wiecie, co mam na myśli!

Więc tak, na początek postanowiłam wyznaczyć sobie takie małe... zadanie na te wakacje. A mianowicie *słychać rytmiczne uderzenia bębnów* posprzątać mój pokój! 
Niby coś banalnego, a jednak od początku muszę przyznać, że zadanie do łatwych się nie zalicza. Grzebiąc, dajmy na to, w mojej komodzie znalazłam nawet stare życzenia urodzinowe sprzed roku od moich koleżanek:) Ponadto, zainspirowały mnie bardzo pomysły autorki bloga Niebałaganka, i to dzięki niej narodził się pomysł na to:













Dodatkowo, sporą część tych wakacji mam niezaplanowaną i chciałabym trochę pobyć w domu, zrobić jakieś wypady na miasto, a resztę wyjazdów będę planować w międzyczasie.

Właśnie, jeśli chodzi o jakiekolwiek wyjazdy, to z pewnością będzie to obóz literacki, na który jadę z moją dobrą koleżanką, zacną Polą (więcej o niej znajdziesz tutaj). Odbędzie się on w górach, a dla mnie i Poli - jako, że jesteśmy z Trójmiasta - oznacza to, że musimy wyruszyć dzień przed innymi członkami naszej zacnej wyprawy i spać w autokarze pierwszą noc... same przyjemności;p I jeszcze zaskoczyło mnie to, że obóz odbędzie się w Poroninie - w tym samym, w którym mieszkał nikt inny jak niejaki Włodzimierz L., który w sumie nic takiego nie zrobił, oprócz tego, że, hmmm... wywołał Rewolucję Październikową? *ach, ja i mój kochany sarkazm*
Drugą podróżą, która mnie czeka, jest wyprawa (jeszcze nie do końca zaplanowana) do Gruzji. Pierwotnie miała naszą destynacją być Armenia, ale kiedy dowiedzieliśmy, że szykuje tam coś na wzór ukraińskiego Majdanu, tzw. Electric Yerevan, to z rodziną stwierdziliśmy, że wybór pada na jej północnego sąsiada. Może mnie czekać przed tą wyprawą szybki kurs języka rosyjskiego, bo w Kaukazie to podobno mało kto zna angielski;) W planach mam również zabranie Kajaxa na wyprawę, ale czy się to uda? Miejmy nadzieję...

W dalszych planach są książki, jak zawsze. Więc... oto moja lista:

1. Trudi Canavan - "Głos Bogów"



Trzecia część trylogii "Era Pięciorga" tak mocno lubianej w naszym kraju australijskiej pisarki. Jestem w trakcie czytania części drugiej i muszę przyznać, że im dalej ją czytam, tym bardziej zaczyna mnie... niepokoić (to chyba dobre określenie) zakończenie trylogii. Co się stanie z Aurayą, Emerahl i innymi bohaterami, których poznałam w pierwszej części?...
...właściwie, to nawet przypomniała mi się moja mała przygoda, którą miałam w Empiku, kupując ostatni, brakujący tom Trylogii Czarnego Maga, debiutanckiej serii pani Canavan. Przy kasie ekspedient rzucił komentarz, że on to w sumie nie lubi jej twórczości, ale rozumie, że komuś może się ona podobać. Zapytałam więc, dlaczego za nią nie przepada. A ten miły pan na to odpowiedział, że po prostu ona opisuje średniowieczny zamek tak, jakby nigdy w nim nie była. Ale cóż się dziwić? Trudi jest z Australii, a u nich nie ma zamków pod dostatkiem jak w Polsce, Francji czy Niemczech, dajmy na to. I to mu odpowiedziałam. Odpowiedź była taka: "Właśnie...", z cichym westchnięciem w tle. Może nic wielkiego z tej historii nie wynika, ale chciałam ją od dawna opisać na blogu:)

2. Olga Gromyko - "Zawód: Wiedźma" cz. 1 i cz. 2




Z twórczością pani Gromyko zaznajomiły mnie moje dwie koleżanki, o których już wspominałam - Kaja i Pola.
Obie są fankami tej zacnej białoruskiej pisarki i tak właściwie, to im się nie dziwię - zajrzałam do pierwszej części i o mały włos nie dałam się kompletnie wciągnąć. Nigdy wcześniej nie zetknęłam się z czymś podobnym do stylu pani Olgi i - jak pewnie się spodziewacie - nie mogę się doczekać, by po nią wreszcie sięgnąć. Postaram się przeczytać dwie pierwsze części serii o przygodach Wolhy Rednej, ale kto wie... może pójdę jeszcze dalej i przeczytam "Wiedźmę Opiekunkę"?
Jednak dla tych, którzy chcą jej książki normalnie kupić w księgarni mam smutną wiadomość. Z czego, co się dowiedziałam, nakład tego cyklu właściwie to się wyczerpał, a nieliczne egzemplarze są dostępne w sklepach internetowych. Mi się udało kupić po okazyjnej cenie całą serię na Allegro, całe moje szczęście; poza Allegro, nie znalazłam zbyt wiele...





3. Rae Carson - "Dziewczyna Ognia i Cierni"



Rae Carson to jedna z pisarzy dopiero wchodzących na polski rynek. Z tego, co znalazłam o niej w internecie, to to, że mieszka w stanie Ohio z mężem i dwójką przybranych synów oraz, że pisarstwem zajmuje się praktycznie przez cały czas.
O tej książce dowiedziałam się z tego bloga. Jest to opowieść z motywem religijnym, nieco inspirowanym chrześcijaństwem. Muszę przyznać, że pomimo tego, że jestem wierząca, to średnio przepadam za tego typu książkami, ponieważ ich autorzy zazwyczaj nierzetelnie piszą, a ich "świątobliwość" kojarzy mi się raczej ze zwykłą ciemnotą.
Autorka wcześniej wspomnianego bloga jest zadeklarowaną ateistką, lecz jej recenzja była w miarę pozytywna i ostatecznie zachęciła mnie do nabycia tej książki. Czy historia Elisy - bo takie jest imię głównej bohaterki - mi się spodoba? Jak zwykle, to jeszcze się okaże.


4. Anne Rice - "Wampir Lestat"



Druga część bestsellerowej serii "Kroniki wampirów" autorstwa amerykańskiej pisarki Anne Rice. Już wiem, że nie jest to bezpośrednia kontynuacja historii, którą poznałam w "Wywiadzie z wampirem", ale opowieść jednego z bohaterów, który miał w "Wywiadzie..."  raczej drugoplanową lub epizodyczną rolę - tytułowego Lestata. Większość osób (zwłaszcza kobiet;p), które już zdążyły się zaznajomić z pierwszą częścią, fascynuje postać niedojrzałego, ale także nad wyraz okrutnego stwórcy Louisa i Claudii. Ja także się do tych osób zaliczam i mam nadzieję, że gdzieś w trakcie tych wakacji uda mi się chociaż do niej na chwilę zajrzeć:)


Co więcej? Ostatnio wróciło do mnie kilka moich dawnych zainteresowań jak dawno zagubiony bumerang. A właściwie jedno, czyli malarstwo. Oto dwa efekty mojej zabawy z akwarelami (i tuszem):










Ponadto, w zeszłym roku zainteresowało mnie ikonopisartwo, czyli po prostu malowanie świętych obrazów na desce. Ktoś by pomyślał: "Czy horsefan nie upadła na głowę?". Być może Otóż nie! Tak się złożyło, że latem w zeszłym roku, gdy udałam się z mamą na górską wyprawę po Bieszczadach i udało nam się zajrzeć do kilku warsztatów ikon. Zamyślone, na swój sposób magiczne twarze postaci, właściwie to cały styl w jakim były namalowane wydał mi się niezwykle fascynujący. I tak się szczęśliwie złożyło, że moja znajoma nauczycielka plastyki dogadała się ze swoją kuzynką, która z zawodu jest konserwatorem sztuki i razem zaczęły prowadzić cykl zajęć o pisaniu ikon. W trakcie trwania tych zajęć udało mi się stworzyć dwie, z których bardzo jestem dumna, ale bardziej chyba z tej drugiej. Załączam więc zdjęcie tej lepszej, przedstawiającej Archanioła Gabriela:




Pewnie też niektórych interesuje, czy jeszcze będzie cykl o Lwowie. Cóż, raczej na pewno, mam nadzieję, że uda mi się wszystko w miarę ogarnąć i wkrótce poznacie kilka innych, ciekawych i także historii z tego cudownego miasta:)

Pozdrawiam i życzę miłych wakacji

horsefan


Szóstka Wron.