środa, 24 września 2014

Recenzja książki - "Zapałka na zakręcie"






Tytuł: Zapałka na zakręcie
Gatunek powieści: obyczajowa, romans
Autor: Krystyna Siesicka
Seria: ? [nazwy brak, jednak są dwie następne części]
Czas akcji: Polska, lata 60-70 XX wieku.
Główni bohaterowie: Mada (Magdalena), Marcin
Bohaterowie drugoplanowi i trzecioplanowi: matka Mady, matka Marcina, siostra Mady – Ala, przyjaciel Mady - Olo 

Opis fabuły
Powieść „Zapałka na zakręcie” opowiada historię na pozór zwykłych nastolatków – Mady i Marcina, którzy poznają się podczas wakacji w wiosce nazwanej Osadą. Mada to dziewczyna z rozbitej rodziny, wychowuje się razem z siostrą, Alą. Jest energiczna, wesoła i w miarę pozytywnie nastawiona do życia. Marcin jest cichy i skryty, raczej unika towarzystwa i można o nim spokojnie powiedzieć, że jest pesymistą. Co łączy tę dwójkę? Na pewno więcej, niż można się spodziewać…

Moja ocena
Tę książkę podsunęła mi moja mama, kiedy byłyśmy razem w bibliotece. Powiedziała mi, że to była jedna z jej ulubionych książek, kiedy była w moim wieku i że na pewno mi się spodoba. Powiedziałam wtedy: „No, dobra…” i wypożyczyłam ją – nie mając zbyt wielu dobrych chęci. Z książkami bowiem tego typu, zwłaszcza napisanymi przez polskich autorów, mam doświadczenia złe. Długo będę pamiętać, jak się męczyłam z „Tym obcym” w bodajże szóstej klasie… Spodziewałam się więc czegoś podobnego – nie klejącej się fabuły, wolnej, ciągnącej się leniwie akcji i głupich, niedopracowanych bohaterów. Otóż, nie jest ona tak zła jak „Ten…”. Jest o niebo lepsza. Występuje tu dość ciekawy motyw – tak jak w „Niezgodnej” – dojrzewania. Jednak w przeciwieństwie do książki pani Roth, główny wątek stanowi pierwsza miłość, która zawsze jest trudna.
Ocenę przyznałam w trzech kategoriach: 



  1. Fabuła,
  2. Bohaterowie, 
  3. Przedstawienie świata, opisy itp.

Fabuła
Dość wartka, ale widać, że autorka zna umiar. Nie przesadza. Zważając jednak na fakt, że książka jest cieniutka, odnosi się wrażenie, że czegoś tu brak. Można by przedstawić trochę więcej pojedynczych sytuacji, ponieważ czasem odnosiłam wrażenie, że wszystko jest takie „ogólne”. 

Bohaterowie
Tutaj mam nieco rozbieżne zdanie. Z jednej strony Mada i Marcin wydają się nieco schematyczni – ona, biedna dziewczyna z rozbitej rodziny, z kompleksami, ale jednak ładna. On – tajemniczy, zamknięty w sobie, przystojny, prawie dorosły i zamożny.
Gdyby jednak poznać ich bliżej, sytuacja wygląda nieco inaczej. Mada, w przeciwieństwie do schematu, jest pracowitą, dzielną i zdecydowaną dziewczyną. Marcin tak naprawdę jest skryty nie po to, żeby być „magnezem na dziewczyny”, tylko ma swoje powody.
Poza tą dwójką podobali mi się również wszyscy pozostali – widać, że autorka ich dopracowała. Można się domyślać, że inspirowała ich prawdziwymi ludźmi. Tutaj autorce gratuluję:) 

Przedstawienie świata
Na pierwszych stronach padło słowo szafa… no, tak. Szafa. Ale jaka? Stara, nowa? Ozdobna czy banalna? Kiedy zapytałam o to moją mamę, powiedziała ona, że nie musi to być potrzebne. No, ale żeby autorka dała chociaż jedno słowo, które da czytelnikowi chociaż minimalne wyobrażenie o czymkolwiek… tylko o to bym prosiła. A co Wy na ten temat myślicie? 

Czekam na opinie w komentarzach:) 

horsefan

sobota, 6 września 2014

Nowy rok szkolny - pierwsze wrażenia

Hej Czytelnicy!

Wakacje - jak zapewne wiecie - już się skończyły i zaczął się nowy rok szkolny, a za niecały miesiąc studenci również powrócą do nauki.
Co w tym takiego niezwykłego? Oczywiście, to dla nas szansa na poznanie wielu nowych rzeczy, przypomnienie sobie niektórych rzeczy z poprzednich etapów edukacji, na nowe znajomości...


Właśnie. Ale dla niektórych ten rok to również rok rozpoczęcia nowego etapu edukacji. Przyznam się, że w tym tygodniu rozpoczęłam edukację w... gimnazjum. Tak kochani - od teraz jestem gimbusem! A co się z tym wiąże? Moja szkoła to właściwie trzy w jednym. Zarówno dzieciaki z podstawówki, jak i gimnazjaliści czy licealiści dzielą ze sobą budynek. (Wszystkie dodatkowo są prowadzone przez tę samą fundację.) Tak więc, ze zaznajomieniem się ze szkołą jako z budynkiem, nie miałam większego problemu. Gorzej z nowym planem lekcji czy ze znajomymi. To był dla mnie istny szok. Kiedy w podstawówce myślałam o gimnazjum, to zawsze bałam się natłoku zajęć, nauczycieli, nowych znajomości itp. I co? Już tydzień lekcji rozwiał moje obawy (choć zajęć jest rzeczywiście trochę więcej;P).

A wy?

Czy  w ten rok także zaczęliście w nowej szkole? I jak - na ten moment - się w niej czujecie? 
Jeżeli macie problem, jak sobie poradzić w nowym środowisku, to zajrzyjcie tutaj.

Pozdrawiam i życzę fajnych lekcji (o ile one mogą być fajne:P)

horsefan

Szóstka Wron.