poniedziałek, 17 listopada 2014

Wrażenia z UK cz. 2 - Londyn!:D

Wakacje się skończyły, mamy szkołę. Przepraszam, że tyle nie pisałam, ale miałam dużo zajęć na głowie, które akurat okazały się ważniejsze.
A na myśl o Anglii jeszcze łezka się w oku kręci...

Po obozie, o którym wspominałam ostatnio, gdy mówiłam o moich wakacyjnych przygodach, udałam się z rodzicami na parę dni do Londynu - mojego ulubionego miasta w Wielkiej Brytanii.

Uwaga: ten post będzie dłuuugi...

Big Ben to dopiero początek...


Na początek - wycieczka po Londynie pieszo. Udałam się wtedy z mamą do Hide Parku. Był śliczny zachód słońca, powietrze ciepłe, a kaczki pływały sobie w stawach... a tutaj zaskoczenie.


Zdjęć tego nie mam, więc nacieszcie się kaczką/gęsią, której zdjęcie zamieszczam powyżej.
A co właściwie mi chodzi? Nie jestem rasistką, nie dyskryminuję ludzi za wygląd, narodowość, czy religię, ale cały Hyde Park był wprost usiany muzułmanami i czułam się wręcz otoczona. Tutaj głowy bez hidżabu/chimaru/nikabu trzeba było ze świecą w ręku szukać. Jedna taka rodzina składała się z: ojca, który pewnie jest bezrobotny, bo utrzymuje rodzinę z zasiłków państwa i co najmniej jednej matki otoczonej ok. pięciorgiem dzieci. Na jedną Brytyjkę nie-emigrantkę przypada ok. 1-2 dzieci (a może nawet mniej). W takim tempie UK za kilka(set) lat może stać się państwem muzułmańskim... Mam przeczucie, że ta tolerancja wyjdzie kiedyś Brytyjczykom na złe.

Mimo tego stwierdziłyśmy razem z mamą, że i tak jest ładnie i starałyśmy się miło spędzić ten wieczór, więc udałyśmy się do Muzeum Historii Naturalnej. Zdjęć niestety nie mam;( (I tak czasu było za mało, a za chwilę zamykali. Zdołałyśmy zobaczyć tylko minerały...)

Na drugi dzień czekał nas wypad do innego muzeum znajdującego się na mojej liście "NAJ".




Jak zapewne się domyślacie po obrazku umieszczonego powyżej, chodzi mi o Muzeum Madame Tussaud w Londynie*, czyli jednego z największych muzeów figur woskowych w ogóle.
W środku było pełno ludzi, a na każdej wystawie, czy to poświęconej gwiazdom filmowym, czy sportowcom i politykom, kręciło się mnóstwo ludzi. Zdjęć figur nie mogę pokazać wam zbyt dużo, gdyż widać na większości z nich moją twarz:( Cóż, trzeba zadowolić się tymi:



Kojarzycie tę osobę? Titanic? Tak, to ta sama pani, która w 1997 zagrała rolę w filmie, który obiegł świat - Kate Winslet!

Angelina Jolie i Brad Pitt
Tutaj zdradzę Wam małą ciekawostkę na temat tej pary powyżej. Figury w muzeum niemal dokładnie tej samej wielkości co "oryginały", więc wychodzi na to, że... zarówno Angelina, jak i Brad są okropnie niscy! Kiedy stanęłam obok Brada, stwierdziłam, że jest niewiele wyższy ode mnie (mam ok. 165 cm wzrostu), o jego małżonce nie wspominając...
Właściwie, to niemal wszystkie gwiazdy są w rzeczywistym życiu niskie, wielkie zaskoczenie stanowił dla mnie Johnny Deep, który jest chyba nawet odrobinę niższy ode mnie... tylko Nicole Kidman wystawała ponad wszystkich, taka chuda tyczka:P

Specjalnie dla fanek "Zmierzchu"...

To zdjęcie "dedykuję" mojej koleżance Poli. Wielkiej fance Audrey Hepburn:)

Tego pana nazwiska nie pamiętam. Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś napisał o tym w komentarzach, kim on jest...

So creepy...

Właściwie, to odkąd skręciliśmy w stronę tamtego "motelu", pojawiały się coraz to straszniejsze wystawy, aż znaleźliśmy się w wystawie poświęconej najgorszym torturom w historii, czyli głównie tym średniowiecznym. Z sufitu zwisały sztuczne części ciała. Najbardziej przestraszyła mnie figura Vlada Drakuli...
Krótko potem okazało się, że teraz może być już tylko straszniej. Akurat wprowadzano ludzi na tzw. "Scream", czyli najbardziej przerażającą atrakcję w samym muzeum. Tylko kobieta wpuszczająca wszystkich do tunelu starała się dodać wszystkim otuchy, mówiąc w śmieszny sposób. Tłumaczyła, jak w tunelu strachu należy się zachowywać.

"I see you over here, on this screen. We all want to have fun, so please - don't touch the people there, don't make photos of them. Don't eat anything. Because if you do so, it won't be fun..."** - mówiła.

Szczerze mówiąc, to ja na początku nie chciałam tam iść, po prostu nie chciałam, nie żebym się bała. Na to moja mama, oczywiście, zapytała się mnie, czy mam cykora, to ja zaczęłam jej tłumaczyć, że nie, tylko boję się o moje zdrowie. (W międzyczasie znalazłyśmy się w kolejce.)
I się zaczęło...

Z trudem postępowałyśmy z nogi na nogę, ja i moja mama, czekając, co pierwsze na nas wyskoczy. Ale przebierańcy, zamiast się na nas rzucać, tylko na nas w ten dziwny sposób patrzyli, to czymś ruszali, robili jakieś dźwięki. Nagle wyskoczył na nas jakiś facet (ucharakteryzowany, rzecz jasna) i zaczął do nas charkotać: "Move, move..."***, na co my przyspieszyłyśmy o kolejną jedną dziesiątą metra na godzinę. Wtedy powiedział już normalnym głosem: "But really, you should move."****. A ja na to odparłam niepewnie: "Okay, thanks..."***** i ruszyłyśmy dalej, nieco bardziej energicznie. Fiuu... potem już nic nas nie zaskoczyło.

Tutaj pozwolę sobie wyjaśnić, dlaczego owe muzeum ma imię niejakiej Madame Tussaud. Otóż, Madame Tussaud (w rzeczywistości Marie Grosholtz) była znaną w XVIII i XIX wieku twórczynią figur woskowych, a swój pseudonim zawdzięczała mężowi, François Tussaud. W swoim życiu miała wiele posad: raz uczyła sztuki Elżbietę Burbon (siostrę Ludwika XVI), Rewolucję Francuską przetrwała tylko dzięki temu, że szukała głów zamordowanych możnowładców i wykonywała ich woskowe podobizny. Na wystawie opowiadającą właśnie jej historię z czasów Rewolucji i Terroru był obrazek przedstawiający ją grzebiącą w stosie trupów i szukającej głowy jednej, konkretnej osoby, bodajże Marii Antoniny.
A oto figura przedstawiająca Madame przy pracy:


Później była wystawa, na której znajdowały się figury sławnych osobistości i postaci historycznych. Byli wśród nich Albert Einstein, Pablo Picasso, Stephen Hawking, Michael Jackson, Rihanna, Amy Winehouse... i wśród nich znalazł się Justin Bieber. Wyglądał jak niewyrośnięty dzieciak (a raczej miał na takiego wyglądać) i był chyba jedną z nielicznych - a może i jedyną - figurą w muzeum, która nie była ani odrobinę realistyczna. Czy to przypadek? Śmiem stwierdzić, że... nie sądzę.
(Pozwolę tutaj przywołać swój pierwszy post, w którym napisałam, że nie przepadam za większością tych młodzieżowych "gwiazduń", ale mimo tego nie chcę nikogo tym obrazić. Tak, dla pewności.)

Bieberowi poświęciliśmy ledwie kilka sekund.
Był jedynym mało realistycznym manekinem w muzeum. Przypadek? Nie sądzę.
 A potem zerknęliśmy na postaci historyczne; tych było zaledwie kilkoro.

Król Henryk VIII

Królowa Elżbieta I Wielka
Kompletnie nie kumam, po co im te ramy, bo wyglądali w nich, moim zdaniem, dość głupio. Aż się chciało cyknąć sobie fotkę z królową Elżbietą...


 Imienia tego pana powyżej nie pamiętam... wiem tylko, że był jakimś groźnym korsarzem;)

Isaac Newton

 Rodzina królewska:




Była również księżna Diana, ale zdjęć nie wstawiam - ponownie ze względu na moją twarz. Mogę jednak spokojnie powiedzieć, że była okropnie wysoka za życia:P

* (j.ang.) Madame Tussauds London
** "Widzę was o tam, na ekranie. Wszyscy chcemy się dobrze bawić, więc proszę - nie dotykajcie tam ludzi ani nie róbcie im zdjęć. Nie jedzcie niczego. Bo jeśli tak zrobicie, to nie będziemy się dobrze bawić..."
*** "Ruszać się, ruszać się..."
**** "Ale na serio, powinnyście się ruszyć."
***** "Okej, dzięki..."

Cóż, co więcej? Jak na razie, to na tyle.

Pozdro 

horsefan

Szóstka Wron.