Nie byłaś szczególnie piękna. Przeciętna, powiedziałbym.
Niewysoka szatynka z brązowymi oczami. Ale kiedy się uśmiechałaś, byłaś
najpiękniejsza na świecie. A przynajmniej dla mnie.
Nie miałaś łatwego życia. Krótko po odzyskaniu wolności
przez Twój kraj, uciekłyście z matką i twoją małą siostrą do Anglii. Uciekłyście
przed beznadziejną sytuacją materialną i ojcem-alkoholikiem. Pamiętam, kiedy mi to opowiadałaś. Jak cię bił, począwszy od chwili, kiedy skończyłaś sześć lat. O tym, jak często wracał z
pracy późno, a potem brał butelkę i
nic nie robił, tylko pił i krzyczał na Was.
Ale ty się nie załamałaś. Tutejszy język z początku był dla ciebie
trudny, ale ty byłaś zdeterminowana i po szkole zawsze spędzałaś ponad godzinę
dziennie na nauce angielskiego. Udało ci się, nauczyłaś się języka. Ponadto, opiekowałaś
się swoim młodszym rodzeństwem. Starałaś się nie myśleć o problemach, tylko
działaś w taki sposób, by zniknęły.
Kiedy się poznaliśmy… nigdy nie miałem przyjaciela. Do czasu
kiedy poznałem Ciebie. Przez zupełny przypadek, na zawodach tenisowych. Ale teraz
myślę, że to nie był przypadek – to musiało być zrządzenie losu.
Nauczyłem cię grać w tenisa. Nie było to dla Ciebie łatwe,
ale ty się nie poddałaś. W ostateczności
mnie nie ograłaś, ale byłaś lepsza od wielu swoich rówieśników. Ja od Ciebie
też się czegoś nauczyłem. Czytać. Ty uwielbiałaś czytać książki. Zwłaszcza
kryminały. Rozwiązywać zagadkę pomiędzy stronami, dochodzić do sedna sprawy.
Często przychodziłaś na nasze spotkania z książką. Czytałaś mi. Z początku były
po angielsku, ale potem, kiedy sytuacja się nieco poprawiła, ściągałaś sobie
książki z twojego kraju. Babcia ci je wysyłała, pamiętam, kiedy mi to powiedziałaś.
Twój język przypominał mi… szepty wiatru. Czasami mam
kontakt z nim – ale w ustach innych ludzi nie brzmi tak pięknie, jak w twoich. A
przynajmniej tak mi się wydaje – sądzę, że gdybyśmy się dziś spotkali,
powiedziałabyś, że to dlatego, że byłem Tobą zauroczony. Nie, ja nie byłem zauroczony
– ja byłem zakochany.
Zrozumiałem to dopiero w dniu, kiedy odeszłaś. To nie
powinno mieć miejsca. Nie wiedziałem i do dziś nie wiem, skąd ten zabójca
wiedział o Twoim istnieniu. Przez jakiś czas nawet sądziłem, że znał on Twojego
ojca. A Twój ojciec nie znosił Cię za to, że mu się stawiałaś, kiedy on znęcał
się nad Tobą i Twoją matką.
Ale czy to wystarczało, żeby ojciec chciał zabić własną
córkę? Miałem okazję pracować przy zabójstwach, których ludzie dopuszczali się
za najmniejsze błahostki.
Kiedy odeszłaś… niemal porzuciłem zawód detektywa. Ale później
stwierdziłem, że ty byś mi na to nie pozwoliła. Uważałaś, że za wszelką cenę nie
wolno się poddawać.
Długo sądziłem, że gdyby Bóg był z nami, to nie pozwoliłby, żebyś straciła życie tak wcześnie. Zacząłem myśleć, że On nas porzucił.
Długo sądziłem, że gdyby Bóg był z nami, to nie pozwoliłby, żebyś straciła życie tak wcześnie. Zacząłem myśleć, że On nas porzucił.
Potem, przez Watariego, skontaktowała się ze mną Twoja
matka. Powiedziała mi, że Ty nie umarłaś,
że nadal jesteś z nami. Od tamtej pory
zawsze, gdziekolwiek jestem, znajduję ślady Twojej obecności. Czasami czuję się
tak, jakbym widział ciebie, czytającą książkę na fotelu, zamyśloną, pełną
skupienia. Wtedy sobie myślę, że gdyby było inaczej, to teraz byś była tutaj ze
mną. Zamiast rozwiązywać zagadkę na kartach książki, rozwiązywałabyś takie w
prawdziwym życiu. Razem rozwiązywalibyśmy zagadkę naszego życia.
Ale losu nie da się odmienić. Fizycznie, Ciebie tu nie ma. Czasami
o myślę o Tobie.
Wtedy nachodzi mnie myśl, że i teraz, kiedy zostałem bez Twoich pocałunków, będę potrzebował szwów.
Wtedy nachodzi mnie myśl, że i teraz, kiedy zostałem bez Twoich pocałunków, będę potrzebował szwów.
* * *
Na górze zaprezentowałam Wam pewne pseudodzieło napisane na Kreatywne Spojrzenie. Jest to fanfiction, na które pomysł narodził się, kiedy będąc chora nadrabiałam zaległości w anime Death Note. Wtedy sobie przypomniałam, że kiedyś, w odmętach internetu (niestety nie mam linku...) znalazłam pewną teorię spiskową, której autor twierdził, że L miał kiedyś tam w odległej przeszłości jakąś ukochaną, której coś musiało się stać i dlatego teraz jest tak zaangażowany w swoją pracę. Postanowiłam, jak widać powyżej, zinterpretować to na swój sposób i napisać swego rodzaju list L'a do zmarłej ukochanej (którą teoretycznie jest Polką).
Błagam zatwardziałych fanów anime i mangi, litości! Nie jestem ekspertem od Death Note, proszę o wyrozumiałość i sensownie napisane komentarze, bez hejtu...
Jak wspominałam, to praca na internetowe wyzwanie literackie, a hasła na ten miesiąc to: butelka, 6 (w sensie cyfra sześć) oraz cytat z piosenki Stiches Shawna Mendesa: "And now that I'm without your kisses / I'll be needing stitches" [tłumaczenie: I teraz, kiedy zostałem bez twoich pocałunków / Będę potrzebował szwów].
Do zobaczenia następnym razem:)
horsefan
![]() | |||
No ja błagam - ten uśmiech jest po prostu zbyt śliczny!!! [źródło] |
Do zobaczenia następnym razem:)
horsefan