Nooo, z racji tego, że nadeszły już upragnione wakacje, horsefan wreszcie ma trochę więcej czasu. Blogerka postanowiła więc napisać o dwóch książkach przeczytanych dość dawno, ale niestety do tej pory nieopisanych na blogu
![]() |
Źródło |
Nie ukrywajmy, lektura mocna. Styl pisania Swietłany Aleksijewicz wywarł na mnie ogromne wrażenie, głównie ze względu na to, że praktycznie brak tu ocen. Po krótkim wstępie, w którym autorka opowiada o swoim życiu, zaczyna się pasmo relacji. Jedne mają po kilka linijek, inne po kilka stron. Białoruska dziennikarka zdaje się mówić do czytelnika: "Oto są relacje, które zebrałam. A ty, Czytelniku, sam sobie wyrób zdanie na ich temat".
Jedna z kobiet opowiada o tym, jak po zakończeniu wojny siadała wieczorami z mężem nad książką z wersją historii oficjalnie zatwierdzonej przez państwo. Mąż mówił jej, co może mówić, a o czym powinna zapomnieć.
Inna w sposób otwarty wspomina o gwałtach na niemieckich kobietach. O tym, jak żołnierze ustawiali się w kolejkach, żeby... Po chwili ów kobieta krzyczy do dziennikarki, by wyłączyła magnetofon, bo takiej wersji zdarzeń ludzie nie powinni znać, niech znają tą ze szkolnych podręczników - o poświęceniu, bohaterstwie...
A reszta?
Poza tymi, które wymieniłam powyżej, większość relacji zdaje się opowiadać tą "oficjalną" wersję historii o "bohaterstwie". Nie chodzi mi o to, że książka jest zła. Autorka po prostu nie pokazała prawdy takiej, jaką chciała. Ten reportaż jest dla
mnie dokumentacją tego, jak komunizm zniszczył te kobiety, ludzi w
ogóle. Miłość do radzieckiej ojczyzny, do Stalina? To jest to, co można znaleźć w większości relacji.
Te kobiety po prostu stworzyły swoje wspomnienia od początku, ponieważ przeszły przez zbyt wiele okropieństw w swoim życiu, by chcieć o nich pamiętać.
Cóż więcej Wam powiedzieć? Przeczytajcie ten reportaż. Ale uwaga: mimo tego, co napisałam powyżej, zwracam się głównie do osób o mocnych nerwach.
![]() |
Źródło |
Wiele spraw związanych z islamem to dla człowieka Zachodu
temat tabu. Tak samo jest w przypadku stosunku do kobiet, pomimo tego, że to
ten temat właśnie, nie licząc oczywiście terroryzmu, najbardziej przyciąga
uwagę mediów.
O muzułmańskich kobietach mówi się, że są ciemiężone, że są
podporządkowane woli mężczyzn, żyją tylko po to, aby im służyć, że są jak
przedmioty…
[fragment mojej szkolnej pracy - recenzji - na fakultet z krytyki literackiej]
Właśnie, o kobietach muzułmańskich często "mówi się" zamiast tak naprawdę zapytać się jej o zdanie na te kontrowersyjne tematy.
W swojej książce amerykańska dziennikarka Jean Sasson postanowiła złamać tę zasadę, oddając głos swojej przyjaciółce - księżniczce Sułtanie Al Su'ud, która miała w życiu nieco więcej szczęścia niż inne muzułmanki, najpierw cudem unikając gniewu ojca, później wychodząc za mąż za inteligentnego i troskliwego mężczyznę. Cała książka to właściwie historia życia Sułtany, począwszy od wczesnego dzieciństwa po 2014 rok.
Jest tu pełno rodzinnych historii; raz smutnych, innym razem bawiących, czasem wzruszających - wszystkie mają na celu przybliżyć czytelnikowi życie saudyjskiej rodziny królewskiej i pokazać, jak wiele jest w niej kontrastów.
Oprócz własnej historii, tytułowa księżniczka opowiada
również historie innych kobiet, a nawet małych dziewczynek, z którymi zetknęła
się w swojej karierze: o Fatimie,
przedwcześnie wydanej za mąż, której małżonek chce odebrać dzieci, o Szadzie,
córce służących Sułtany i jej męża, fałszywie oskarżonej o czary, o Dalal i
Amal, dwóch dziewczynkach nękanych, gwałconych, bitych, i w końcu zabitych
przez własnych ojców. Nie ponieśli oni żadnej kary za swoją zbrodnię, bo sąd
uznał, że „mieli do tego pełne prawo”.
Książka wzrusza i zmusza do refleksji na
temat tego, co tak naprawdę dzieje się w Arabii Saudyjskiej i w innych krajach
muzułmańskich. Jednocześnie daje światełko nadziei, że skoro istnieją takie
kobiety jak Sułtana Al Su’ud, to zmiany w końcu zostaną wprowadzone, i być może
spełni się marzenie księżniczki, że na tron Arabii Saudyjskiej wstąpi kobieta.
Z książki wynika, że świadomość konieczności zmian w społeczeństwie saudyjskim
jest coraz większa, coraz więcej młodych mężczyzn dostrzega, że kobiety powinny
posiadać swoje prawa i mieć możliwość decydowania o sobie.
Pozycja ta ma także pewne wady. Momentami miałam wrażenie,
że przedstawiany obraz rodziny królewskiej jest nieco wyidealizowany, a
rzeczywiste konflikty mogą być dużo bardziej dramatyczne, aniżeli autorka to
przedstawia, jednak pomimo tego, polecam Wam tę książkę.
Pozdrawiam
horsefan