czwartek, 19 maja 2016

Powrót do świata żywych

Witojcie po... nieco dłuższej przerwie.

Dużo działo się ostatnimi czasy w życiu horsefana. Oj, dużo. Po pierwsze - horsefan udał się na majówkę na piękną Wileńszczyznę. Dobrze się bawił, najadł cepelinów (litewskich pierogów tudzież kluch z mięsem), pozwiedzał, choć żałuje, że nie został tam na dłużej. Więcej o tym horsefan zamierza napisać już wkrótce, ale jak na razie ma pewien zgrzyt w kalendarzu.
Dlaczego?
I tutaj pojawia się już drugi punkt horsefanowskiej wypowiedzi. Otóż, wyobraźcie sobie, mili państwo, że horsefana czekała tak sobie zwana akcja sprawdzająca, czyli byt ponoć służący sprawdzeniu postępu uczniów w nauce, a w rzeczywistości rozwaleniu im ocen. Po co robić test z historii, biologii i geografii z zakresu dwóch lat? Tego horsefan nigdy nie zrozumie.

Uff, ale już jest, nasza blogerka wróciła ze świata umarłych i nie zamierza tam (jak na razie) więcej wracać.

A żeby to zamanifestować, zamierza się z Wami w dokładnie tej chwili podzielić swoimi ostatnimi przeżyciami, przemyśleniami, ble, ble, ble... no, wiecie, o co chodzi.

(I przy okazji horsefan pozwoli sobie teraz na przejście do narracji pierwszoosobowej, okej?:))


Długo się zabierałam do napisania recenzji tej książki. Tak długo, że w końcu wyszło, że zapomniałam o wszystkich najważniejszych faktach, o których chciałam wspomnieć, a ja - jak to ja - wcześniej sobie ich nie zapisałam...
Mogę tylko powiedzieć, że osoby, którym do gustu przypadła pierwsza część, na pewno się nie zawiodą. Wartka akcja, różnobarwni bohaterowie, a do tego totalnie niespodziewane zakończenie... to było coś!

Źródło
Na Panią Noc czekałam rok. Nie, ponad rok, bo pierwsze zapowiedzi pojawiły się jeszcze w 2014 roku.
Pewnie więc zrozumiecie moją radość, kiedy dowiedziałam się, że pod koniec marca br (czyli niemal tuż po amerykańskiej premierze) książka trafi do księgarni. Od razu ruszyłam patrolować Empiki, a właściwie, to dzień po premierze... i szok. 1) Półki były już przeczesane przez fanki, 2) nie spodziewałam się, że to taka cegła! Kurczę, to chyba jest grubsze od Miasta Niebiańskiego Ognia!
Wkrótce później wzięłam się za lekturę. Muszę przyznać - spodziewałam się czegoś gorszego. Od wcześniej wspomnianego 6 tomu Darów Anioła myślałam, że pani Clare schodzi na psy. A tutaj takie miłe zaskoczenie... Podobało mi się to, że autorka odeszła od "tradycyjnego" schematu ona - szara myszka/on - bóg, co było bardzo wyraźnie - moim skromnym zdaniem - w Diabelskich Maszynach. Emma - dziewczyna odważna acz trochę lekkomyślna oraz Jules - wrażliwy, opiekuńczy artysta:) Co prawda, to już żaden sekret, kto tutaj jest z kim, ponieważ na długo przed premierą fani (w tym ja) robili sobie o to zakłady w internetach i nie tylko.
Jest jeszcze coś, co mi przyszło na myśli i tutaj zwracam się z pytaniem do Was - zdarzyło się Wam kiedyś, żeby Wasz umysł i umysł Waszego ulubionego autora się "zsynchronizowały"?
Mnie Emma dziwnie przypominała (i nadal przypomina) moją własną bohaterkę ze świata Nocnych Łowców - Marię, o której napisałam w tym poście. I nie chodzi mi tylko o charakter, ale również o wygląd, a dokładniej rzecz ujmując, to o kolor włosów. A poza tym - oczy Maryśki i Juliana są takie same (czyli zielononiebieskie)! Pragnę podkreślić, że Marię wymyśliłam dosłownie na parę miesięcy przez oficjalną zapowiedzą pierwszego tomu Mrocznych Intryg. No błagam... chyba jakąś teorię spiskową muszę wymyślić...

Źródło
Okej, horsefan, przepraszamy Cię, ale co to jest?
Wyobraźcie sobie, że moja pierwsza myśl była taka sama, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam okładkę. Co to za tytuł? I czemu autorka ma takie dziwne, obco brzmiące nazwisko?
Teraz wyobraźcie sobie, że ta książka miała na Litwie bodajże już 15 wznowień (!), a pierwsze wydanie  trzeciego tomu trylogii wyprzedało się w trzy dni.
Jak to możliwe, że książka o łacińskim tytule, opowiadająca o losach szlacheckiej rodziny z XVII wieku, a do tego pozbawiona dialogów stała się bestsellerem? Cóż, na to pytanie postaram się szerzej odpowiedzieć w nadchodzącej (mam taką nadzieję) recenzji. Na chwilę obecną mogę Wam powiedzieć, że autorka ogromną wagę przywiązuje do języka i do realiów, w jakich toczy się jej powieść. Historia w tej książce to tylko tło dla ukazania ludzkich dramatów z jakimi muszą się stykać bohaterowie i to jest to, co najbardziej mnie w tej książce urzekło.
A sama autorka - Kristina Sabaliauskaitė - z wykształcenia jest historykiem sztuki i obecnie mieszka w Londynie.
All I want for Christmas is you: 

Źródło


Źródło
 Dlaczego akcje musiały nadejść akurat wtedy, kiedy Ciebie czytałam, słoneczko? Dlaczego, och, dlaczego?!
Postanowiłam, że drugi tom Roku Szczura przeleży sobie nieco krócej niż pewne książki, które są na niej od dwóch lat i zaczęłam czytać... i czytać... i czytać...
...i doszłam do jednego prostego wniosku: Ryska już nie jest szmatą, którą wszyscy mogą sobie pomiatać, oj nie.  Co prawda, nadal jest głupiutka i naiwna, ale tak jakby mniej.
Melduję, że mój ukochany mąż wylosowany w Wedding Book Tag, czyli Szanowny Pan Alk Haskil nadal jest wredny jak zawsze. Ale cóż... ja też, jak zechcę, potrafię pluć jadem na prawo i lewo (choć pewnie znajdą się osoby temu zaprzeczające), więc z Alkiem bylibyśmy całkiem udanym małżeństwem, czyli takim, które nie znosi 99,99% populacji.
A tak nieco z innej beczki: słyszeliście już, że wydawnictwo Papierowy Księżyc zamierza wznowić pierwszą powieść Olgi Gromyko Zawód: Wiedźma? Okładka już się znalazła w sieci, ale daty premiery jeszcze nie ma...
Źródło
I co o niej myślicie? Słyszałam już głosy, że cukierkowa trochę...

A teraz, kochani, czas na muzykę
W przybliżeniu, to na jeden kawałek, którego słucham już od paru miesięcy. 
Nadal mi się nie znudził i nic nie wskazuje na to, by miało to miejsce w najbliższej przyszłości. 


To wideo powyżej, to nie jest to, którego szukałam, ale piosenka się zgadza. 
Link do tego-które-wstawić-chciałam-ale-nie-mogłam:  

I takim oto muzycznym akcentem kończę dzisiejszego posta:) 

Pozdrawiam 

horsefan

1 komentarz:

  1. Ja akurat ideę akcji rozumiem, bo sprawdzanie wiedzy i tak dalej, podsumowanie, rozgrzewka przed egzaminem, ale wpisywane być raczej nie powinno, bo rzeczywiście rozwala oceny.
    Muszę wreszcie przeczytać ,,Akademię dobra i zła", bo ten baśniowy klimat niesamowicie mnie przyciąga. Ale najpierw muszę jeszcze skończyć stosik książek do przeczytania, który piętrzy się na mojej półce.
    *zerka na stosik*
    No dobra, ,,Akademia..." musi poczekać.
    Jak wiesz, czeka na mnie trzeci tom ,,Diabelskich maszyn" i jak na razie to naprawdę mi się podoba, a Tessa w sumie mnie tak nie wkurza. Może i jest taką trochę szarą myszką, bywa irytująca, ale jest odważna, lubi czytać, no i też potrafi przygadać Willowi. Do Willa mam mieszane uczucia, raz go lubię, raz nie znoszę. Ma sporo bardzo udanych tekstów, rozumiem jego motywy, ale momentami jest naprawdę irytujący. No i nie wiem, czy wolę Jema czy Willa. Chyba mimo wszystko Willa. Ale nie wiem.
    TE DYLEMATY.
    Ale ogólnie ,,Diabelskie maszyny" są naprawdę fajne. Muszę jeszcze dokończyć ,,Dary anioła" skończyłam bodajże na czwartym tomie.
    Słyszałam opinie, że ,,Pani Noc" jest do tej pory najlepszą książką Clare, ale również takie, że to taki odgrzewany kotlet. Hm. Cieszę się, że było miłe zaskoczenie:)
    A okładka jest przepiękna. Coś cudownego!
    Teoria spiskowa aż sama się narzuca!:D Synchronizacja umysłów...
    Miałam kiedyś tak, że czytałam książkę, która wyglądała jak połączenie moich dwóch nigdy niespisanych (no, jeden próbowałam pisać) pomysłów. No dobra, jak tak nad tym myślę, to podobieństwo było małe, ale gdy po raz pierwszy zaczęłam czytać to od razu mi się skojarzyło.
    Sama już nie wiem, co myśleć o okładce ,,Zawodu : wiedźmy". Serio. Początkowo wydała mi się dosyć cukierkowa, no i ta postać jakoś tak dziwnie z boku stoi, plus dziwna czcionka, al w sumie... nie no, w sumie jest ładna. Nie wiem, czy pierwsze wydanie było ładniejsze. Ale pierwsze wydanie mi się podobało, bo miało klimat, miało taką zadziorność, no i niektóre okładki były naprawdę super. Nie wszystkie (okładki poszczególnych tomów były na baaardzo różnym poziomie, niektóre bardzo udane, inne jak dla mnie mocno takie sobie), ale jednak. Na przykład ,,Zawód: wiedźma cz.2" i ,,Wiedźma naczelna". Naprawdę były zacne.
    Pozdrawiam ciepło!
    P.

    OdpowiedzUsuń

Szóstka Wron.