Ostatnio naszła mnie pewna dziwna myśl...
Ale lepiej zacznę od początku: od dłuższego czasu moim najdroższym marzeniem jest zostanie dyplomatą, lecz pod wpływem pewnej, hm, literatury, wpadłam na z goła odmienny pomysł... Po prostu, pewnego dnia wstałam i zapytałam się:
A co gdyby tak zostać... wiedźmą?
Potem przyszła kolej na inne pytanie: A jeśli już mam być tą wiedźmą, to jaką konkretnie? No bo obecna kultura i popkultura dają nam tyle możliwości...
...dziś pozwolę sobie rozważyć kilka "typów" wiedźm do wyboru i być może wybrać ten najlepszy...
A więc, do dzieła!
* * *
Najlepiej zacząć od tego znanego - a jakże - klasyka!
Dobrze, a więc zastanówmy się, jak to by było być wiedźmą w wersji szanownego Michaiła Bułhakowa...
Cóż,
tutaj byłoby mi najbliżej do wiedźmy klasycznej, słowiańskiej - takiej,
co lata na miotle (ewentualnie w moździerzu, jak Baba Jaga) i czaruje
nad kotłem. Hm... fajnie by było latać tak nad miastem i mieć wszystkich
gdzieś, a jak ktoś mi się naprzykrzy, to zmieniać go w ropuchę - od
dziecka o tym marzę! Lecz z drugiej strony nie jestem do końca
przekonana, co by było, gdyby bycie taką wiedźmą mi mi się nagle
znudziło...
![]() |
Źródło |
...u naszej rodzimej wiedźmińskiej sagi sprawa wygląda nieco inaczej. Najpierw ktoś w ogóle musiałby zauważyć u mnie talent magiczny, ewentualnie moja rodzina musiałaby chcieć się mnie pozbyć ze względu na brak kandydatów do mojej ręki, albo jedno i drugie na raz. Później musiałabym przejść cały szereg mutacji i przemian w związku z moją urodą, bo czarodziejce nie wypada być brzydką (jeeej! Koniec z bliznami po trądziku i krzywymi nogami!). A jeszcze później przebrnąć przez te wszystkie lekcje i egzaminy w Aretuzie... kurde, nie wiem, czy dałabym sobie z tym radę, ale jakbym się zaparła to może... kto wie...
No i te długie lata życia i wyglądania na dwadzieścia kilka lat! Te podróże oraz intrygi! Nie no, proszę państwa, moje klimaty. W sumie to lata ciężkiej edukacji w Aretuzie i zakuwanie do egzaminów są tego warte!
Istnieje też i druga opcja - można by zostać wiedźminką, ale do tego potrzeba nie lata siły i zaparcia, no i jeszcze trzeba przetrwać te wszystkie mutacje, faszerowanie eliksirami... eh, chyba lepiej zostałabym absolwentką Aretuzy z medalionem Wilka na szyi.
![]() |
Źródło |
Teraz przyszedł czas na Wiedźmowatość nad Wiedźmowatościami! Proszę państwa, przed Wami - Wolha Redna! Brawa! *widownia wiwatuje w tle*
Eh, w tym przypadku znów musiałabym trafić (niestety) do szkoły dla magów, ale za to mogłabym nieco poprzebierać w specjalizacjach: zielarka, mag-praktyk, wyrocznia... co tam jeszcze się znajdzie!
Po ukończeniu szkoły w Starminie, mogłabym sobie pozwiedzać kawałek świata... pojechać do Dogewy, Jesionowego Grodu... gdzie tylko się zapragnie.
Eh, i te wszystkie przygody z podróży! Szykowałby się kolejny horsefanowski reportażyk!
![]() |
Źródło |
...dobra, tyle póki co, musi wystarczyć.
![]() |
Źródło |
Hm, czy byłabym w stanie, tak jak panna Naren, rozwiązywać tyle trudnych zagadek, a przy tym zachować spokój? Czy potrafiłabym, w obliczu zdrady, z zimną krwią pozbyć się jednej z najbliższych mi osób? Szczerze mówiąc, nie wiem.
Ale perspektywa wysokich zarobków może i byłaby tego warta... nie wiadomo ;P
*W oryginale historię panny Naren obejmuje jeden tom, jednak ze względu na swoje rozmiary, został on w polskim wydaniu rozbity na dwa.
Dobra, to już wszystkie pozycje, które chciałam rozważyć w dzisiejszym poście.
Teraz do mnie doszło, że wszystkie te książki zostały napisane przez autorów wywodzących się ze słowiańskich krajów... hm, coś w tym jest;)
Teraz do mnie doszło, że wszystkie te książki zostały napisane przez autorów wywodzących się ze słowiańskich krajów... hm, coś w tym jest;)
Dajcie znać, czy chcielibyście kontynuację tego posta.
A na ten moment, żegnam się z Państwem
horsefan